Gorączka - jak sobie z nią radzić?
Chyba dla każdego rodzica gorączka u dziecka to powód do niepokoju. Często też nie wiemy, co można zastosować, gdy znane nam środki zawodzą. Poniżej…
Kobieta - matka musi stawać przed wieloma wyborami, codziennie. Rezygnuje z wielu rzeczy, z siebie, swojej kariery, realizowania swoich pasji czy spotykania się z przyjaciółki kiedy tylko zachce. Gdy pojawia się dziecko, świat odwraca się o 180 stopni, i to jest wiadoma sprawa. Niemniej, czasem nawet gdy się jest szczęśliwą i spełnioną w swoim macierzyństwie, są takie dni, ze brakuje sił.
Człowiek ma ochotę rzucić wszystko i uciec. Często takim momentem, zaraz po przygodach z nawałem pokarmu czy kolkami, jest załamanie związane z karmieniem piersią w późniejszych miesiącach. Moja droga związana z karmieniem piersią nie była usłana różami od samego początku. I jestem na to gotowa, że znajdzie się tu hejt dla mojej nietolerancji rzekomej czy przemądrzalstwa niejakiego, ale tak już mam, tak myślę i zdania nie zmienię w pewnych kwestiach. Zaczynając, już będąc w ciąży zawzięłam się, że będę karmić córeczkę piersią, bo to zdrowe, najlepsze dla dziecka, wygodne i tanie.
Jako, że Marysia urodziła się w 37 tygodniu, była malusieńka i tak szalenie zależało mi żeby wynagrodzić jej ten ciężki czas spędzony w moim brzuchu, kiedy to nie dość, ze miała małowodzie, była ułożona pośladkowo, to od 25 tygodnia ciąży, walczyłyśmy by tę ciążę utrzymać. I tak bardzo chciałam jej wynagrodzić to wszystko, że się zawzięłam, pomijając ból po cesarce, po której zbierałam się gorzej niż bym przewidziała w najgorszych scenariuszach, już w pierwszej dobie wyciskałam z siebie tę drogocenną siarę próbując nafaszerować swoje dziecko nią tak, by stanowiła klosz odpornościowy na całe życie. Takie cudne wyobrażenia tego karmienia z wpatrzonym dzieciątkiem w twoje oczy jedzące maminego cycusia miałam, że gdy się okazało, że się nic nie udaje, że maleństwo ważące niespełna 2,5 kg ma główkę mniejszą od wielkiej piersi, która w dodatku ma wklęsłe sutki uniemożliwiało karmienie.
Mała nie umiała jeść za nic w świecie! W dodatku pomoc położnych na oddziale była fatalna. Jak już przychodziły pomóc, to co chwila inna z innymi teoriami i poradami laktacyjnymi. Początkowo nie miałam pokarmu, to był koszmar. W drugiej dobie, kiedy już zaczęłam jako tako się poruszać, wzięłam Marysię do osobnego pokoju za ścianą, gdzie robili pielęgnację noworodków, był tam taki fotel bujany, wielki na babkę metr siedemdziesiąt pięć, ale usiadłam z tą moją małą wygłodniałą istotką, nogi mi wisiały, za nic w świecie nie było wygody karmienia, ale zaczęłam nas uczyć. Ona zasypiała, denerwowała się, każde kilka sekund owocnego karmienia było dla mnie wielką nagrodą. Jednak to wielki wysiłek dla takiego maleństwa. Minęła pierwsza godzina starań, druga, trzecia, zmieniły się położne na zmianie. Przyszła noc, a ja nadal tam siedziałam z nią i uczyłam nas tej pięknej przygody, która wtedy była katorgą dla nas obu. Spędziłam 6 godzin na tym fotelu. Położne przychodziły, proponowały dokarmienie, kazały mi iść się położyć: "...bo zaraz nam Pani zemdleje", a Marysia była nienajedzona i już bardzo płakała.
O 3 w nocy oddałam ją jednej z położnych. Siedziałam w łazience i ryczałam. Ryczałam tak mocno, że wszystko mnie jeszcze bardziej bolało. Bo co ze mnie za matka, która nie potrafi nakarmić własnego dziecka?! Mała przyjechała w łóżeczku po jakiś 15 minutach, najedzona i zadowolona, zaraz zasnęła. Przyszedł czas wypisu ze szpitala, ja nie dałam za wygraną. Kupiłam mieszankę jak radziły położne, ale w domu, w naszych cudownych warunkach, na wygodnym fotelu, z poduszką do karmienia, w spokoju, wszystko wyglądało inaczej. Karmiłam Marysię godzinami, wrastałam w fotel, żeby nauczyła się jeść. Dałyśmy radę. Doczekałam się tych sarnich oczu wpatrzonych we mnie podczas jedzenia. To najpiękniejszy widok. To nasze chwile, takie intymne, bliskie, jedyne. Dało się. Były problemy, zapalenia, ból. Jednak mój upór wygrał, a przecież mogłam powiedzieć, że nie miałam pokarmu, no bo nie miałam. Do tego te wklęsłe sutki.
Nasza przygoda trwała rok. Uważam, że rok to optimum. To jest bardzo indywidualna kwestia, ale przy obecnych badaniach i tak nieźle bo z ostatnich statystyk wynika, że po 6 miesiącu życia dzieci karmionych wyłącznie piersią jest 3,7%. Karmienie drugiej córeczki, Zuzi było o wiele łatwiejsze. Umiałam, wiedziała co i jak, pierś matki była gotowa do karmienia jeszcze mniejszej niż Marysia istotki. Istotka ta jednak chyba silniejsza, lub bardziej żarłoczna. Dorwała się pierwszego dnia i trwało tak do 11 miesiąca. I gdy z Marysią, później już karmienie było samą przyjemnością, z racji tego, że była jedynym dzieckiem, miałam więcej czasu, mogłam jej dawać siebie w 100%, z Zuzią bywało różnie. Jak to z drugim dzieckiem. W pośpiechu, na rękach, na stojąco, mieszając poranną owsiankę, w aucie i te wiecznie, przerwane noce. To dziecko nie spało, ono wiecznie czuwało i czasem nie zdążyłam się położyć, by znów musieć ją nosić i karmić, taką miała chęć bycia przy mnie. Życiowi doradcy ;) twierdzili, że mleko już zbyt wodniste, że dziecko się nie najada. To nie prawda, dziecko się najada mlekiem matki zawsze, tym bardziej, ze zjadło naleśnika na kolację, bo prawie ma już roczek, ale potrzebuje być blisko. Tym bardziej Zu, ona przywarła do mnie tak mocno, że jej lęk separacyjny trwał do 13 miesiąca. I to było najbardziej uciążliwe, męczące i nie będę tu kłamać, że było pięknie i kolorowo.
Tylko niewyobrażalnie wielka miłość do niej była w stanie powstrzymać mnie czasem przed czynami nieludzkimi :D Ale na jeden czyn, dla niektórych nieludzki, się zdecydowałam i zaczęłam podawać powoli mojej przywartej córce mieszankę. Trwało to długo, nauczyła się pić z butli. I to wieczne wiszenie na mnie i cycuchu się zakończyło, bo przecież do diaska, mój komfort psychiczny też się chyba liczy, prawda?! Muszę ją jeszcze oduczyć wkładania mi za bluzkę ręki, OMG jak mnie to wkurza - miała któraś z Was taki przypadek?! I choć wiem, że za niedługo ocknę się bez mojego przywartego ssaka do mnie i może nie zdążę zauważyć nawet, że ta przepiękna przygoda zwana "mleczną drogą" się w moim życiu zakończyła. Ale co wygrałam dla swoich dzieci, to nasze :) I z wielką łzą w oku będę oglądać te zdjęcia, bo już nigdy tak pięknie, z tak wielką miłością i zaufaniem nikt nie będzie się na mnie TAK patrzył.
Opowiedzcie mi swoją historię z karmieniem... <3
Podobał się artykuł?
Przyznaj mu ocenę
Polecane produkty
Dermedic:
Chyba dla każdego rodzica gorączka u dziecka to powód do niepokoju. Często też nie wiemy, co można zastosować, gdy znane nam środki zawodzą. Poniżej…
Ciąża trwa 9 miesięcy i jak wiadomo, jest to czas intensywnego rozwoju płodu. Duży wpływ ma żywienie, ponieważ dostarcza wszystkich potrzebnych składników…
Układ pokarmowy noworodka jest niedojrzały, co oznacza, że potrzebuje on czasu, aby móc przystosować się do nowego rodzaju oraz sposobu przyjmowania…
Polecane produkty Dermedic:
Komentarze:
post napisany:
Chyba dla kobiety najgorsze jest to jak na początku nie ma tego mleka, stresuje się i obwiniania za braki pokarmu a to tak naprawdę nie jest niczyja wina tylko kwestia podkręcenia laktacji. Od tego są poradnie laktacyjne żeby wspomóc ta walke
do moderacji
post napisany:
To prawda, ze zdrowie psychiczne matki karmiacej jest bardzo wazne. Ja bylam mega pozytywnie nastawiona na karmienie piersia i pomimo cesarki, juz w tym samym dniu przystawialam corke do piersi i mleko lecialo. A na sali ze mna lezala dziewczyna, ktora od poczatku mowila, ze jej sie nie uda karmienie, bo ma male piersi, bo corka zle chwyta i niestety nie mogla rozchulac laktacji.
do moderacji
post napisany:
Jestem zdania, że karmienie zbliża.Wiele matek twierdzi, że podczas karmienia piersią odczuwają wyjątkową więź ze swoim dzieckiem. Są one zadania, że przystawianie dziecka do piersi pogłębia relację między matką a dzieckiem.
do moderacji
post napisany:
Miałam ciężki poród, córka z 2 punktami w skali Apgara została ode mnie zabrana. Chyba przez stres nie miałam pokarmu. Dopóki nie dostawałam dziecka do karmienia starałam się, aby pokarm się pojawił. Na szczeście na wszystko są sposoby. Córka na szczęście mimo, że była w słabej kondycji ładnie jadła,
do moderacji
post napisany:
U mnie wystąpiły problemy z laktacją, po powrocie do domu omal nie podałam Dziecku butelki z mlekiem modyfikowanym.. na szczęście w porę przypomniało mi się o poradnii laktacyjnej, o której była mowa w szkole rodzenia i tam porady położnych pomogły mi przetrwać kryzys w konsekwencji czego jestem szczęśliwą Matką Karmiącą własne dziecko :)
do moderacji
post napisany:
Czasami kobieta ma już dość karmienia jeśli jeszcze są jakieś problemy, myślę że każda mama gdy dziecko jest większe cieszy się że już skonczyła karmić piersią ale bardzo szybko zaczyna za tym tęsknić chyba każda mama tak ma
do moderacji
post napisany:
W dzień przystawiałam bardzo często bo czasem nawet co godzinę... Laktatorem w drugim miesiącu karmienia byłam w stanie po 3h ściągnąć około 10-20ml mleka.... co zdecydowanie nie wystarcza.Skończyliśmy karmić piersią i obie mamy się lepiej.
do moderacji
post napisany:
Po drugim porodzie mleko słabo napływało mówili że się rozkręci itp itd.Córka sutka samego nie łapała,nie wychodziło jej to....nawet nie ma za co chwycić, karmiliśmy się przez nakladki, piłam femaltiker na lakatacje było kilka dni że mała się fajnie najadala a potem znowu pokarmu brak pierwszy moment leci później nic... Mała się demerwowała, prezyła, wypluwa bo nic nie leci,ja tez się stresowałam.
do moderacji
post napisany:
Karmienie piersią było dla mnie bardzo stresujące i te poranione brodawki.Nie wspominam tego czasu najlepiej,pomimo to starałam się dla zdrowia dzieci,jednak długo nie karmiłam.Dla mnie ogółem wygodniejsze i mniej stresujące jest podanie butelki.
do moderacji
post napisany:
Zdrowie psychiczne matki karmiącej czy nie jest bardzo ważne. Malenstwo wszystko czuje i emocje złe odczuwa też dziecko. Dlatego takie ważne jest wsparcie najbliższych tuż po porodzie. U mnie w szpitalu te położne były do niczego, może jakby były mądrzejsze to i ja karmilabym dłużej. A tak to miałam rany na cyckach.
do moderacji
Pomóż nam zrozumieć, co się stało
Krótko uzasadnij przyczynę zgłoszenia posta
Twoje zgłoszenie zostało przyjęte
Nasi moderatorzy przyjrzą się zgłoszonej przez Ciebie sprawie